Od ponad pół roku poszukują 24-letniej Karoliny Wróbel. Co się stało z dziewczyną? Śledczy mają podejrzenia
Karolina zniknęła 3 stycznia br. Wieczorem wyszła ze swego mieszkania, w którym jej brat z kilkoma znajomymi zorganizował imprezę. Miała iść do pobliskiego sklepu. Wiadomo, że tam nie dotarła. Co się stało z kobietą?
Na to pytanie po pół roku nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Prokuratura jednakże uważa, że kobieta nie żyje, a jej katem miał być Patryk B., któremu kilka tygodni wcześniej sąd przedłużył tymczasowe aresztowanie.
Wspomniany mężczyzna został zatrzymany 10 stycznia. Miał wówczas przyznać się do zabójstwa i powiedzieć, że wrzucił ciało kobiety do stawu Błaskowiec, znajdującym się niedaleko miejsca zamieszkania zaginionej. Sęk w tym, że ciała w nim nie znaleziono. I to mimo kilkukrotnych poszukiwań. Podobnie zresztą jak w innych pobliskich akwenach.
Policja i prokuratura nie ustają w wysiłkach, aby odnaleźć Karolinę i wyjaśnić okoliczności jej zaginięcia. Przesłuchiwani są świadkowie, analizowane są zebrane dowody, a także sprawdzane są różne hipotezy.
Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Katowicach wykonują kolejne kroki w postępowaniu. Najnowszym ruchem jest badania wariografem − zwanym potocznie "wykrywaczem kłamstw".
Zostały one przeprowadzone na pięciu osobach − Patryku B. i czterech znajomych Karoliny. W tej grupie znajduje się także brat zaginionej dziewczyny. Konkluzji z badań jeszcze nie ma.
− Badania zostały przeprowadzone w prokuraturze. Jednak opinii biegłego co do ich wyników jeszcze nie mamy − mówi Aleksander Duda, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
