11 lipca 2024 roku aktywiści klimatyczni z Ostatniego Pokolenia przeprowadzili serię blokad drogowych w Warszawie. Ich celem było zwrócenie uwagi na pogłębiający się kryzys klimatyczny oraz brak odpowiednich działań ze strony władz.
Protesty rozpoczęły się o godzinie 8 rano na Wale Miedzeszyńskim przed mostem Siekierkowskim. Już pół godziny później kierowcy zaczęli samodzielnie usuwać demonstrantów z jezdni. Po pierwszej interwencji aktywiści kontynuowali swoje działania w kolejnych miejscach, blokując ruch jeszcze kilkukrotnie w ciągu dnia. Na miejscu za każdym razem interweniowała policja, która usuwała protestujących.
Sprawa trafiła do sądu. 6 marca o godzinie 13:30 w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi-Południe w Warszawie przy ul. Terespolskiej odbyła się pierwsza rozprawa. W jej trakcie aktywiści tłumaczyli, dlaczego zdecydowali się na taką formę protestu.
Martyna Leśniak podkreślała, że jej działania wynikają z troski o przyszłość ludzi na całym świecie. Przypomniała, że zgodnie z prognozami nawet trzy miliardy osób mogą być zmuszone do migracji z powodu zmian klimatu. Zwróciła uwagę na politykę państw europejskich, które coraz częściej zamykają granice i ograniczają prawo do azylu. − Zakłócanie spokoju codziennego życia jest sprawdzoną metodą protestu, którą stosowały ruchy, które dziś cenimy, jak Solidarność, Mahatma Gandhi czy Martin Luther King − argumentowała.
Z kolei Michał Topolski wskazywał na bezpośrednie skutki kryzysu klimatycznego. Podkreślał, że w dniu protestu temperatura wynosiła 30 stopni Celsjusza, co może stanowić zagrożenie dla zdrowia, zwłaszcza osób starszych. Przypomniał, że w poprzednim miesiącu Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało aż 16 alertów związanych z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi. − Mój dziadek przeżył udar cieplny, wiem, jakie to ma konsekwencje. Polacy już teraz zmagają się z zagrożeniami wynikającymi ze zmian klimatycznych – mówił.
Obrońca aktywistów, Jarosław Jagura, argumentował, że ich działania mieszczą się w ramach wolności wypowiedzi. Podkreślał, że Europejska Konwencja Praw Człowieka chroni również protesty dotyczące ochrony klimatu, nawet jeśli nie były one wcześniej zgłoszone. Zwrócił uwagę, że alarmujące raporty naukowców, w tym Polskiej Akademii Nauk, jednoznacznie wskazują na konieczność pilnych działań w tej kwestii.
Wyrok zapadł w piątek (7 marca). Sędzia Marcin Brzostko uznał winę blokowania drogi przez aktywistów i wymierzył im karę grzywny w wysokości 250 złotych. Wskazał, że sąd przyjmuje, iż protest aktywistów były obywatelskim nieposłuszeństwem, ale zgodnie z jego definicją ponosi się za takie działania odpowiedzialność. – Idea tych protestów jest słuszna i zasadza się na konsensusie naukowym – powiedział.