Piotr P. skazany za zabójstwo własnych dzieci. Sąd nie miał wątpliwości
Sąd oprócz kary dozywotniego pozbawienia wolności nakazał też Piotrowi P. zapłatę kary grzywny, zadośćuczynienia na rzecz matki dzieci oraz naprawienie szkody wobec Politechniki Warszawskiej i towarzystwa ubezpieczeniowego. Wyrok jest nieprawomocny. Podczas odczytywania wyroku oskarżonego nie było na sali.
Sprawa miała swój początek w 2016 r. Trzymiesięczna Lilianka trafiła do szpitala. Miała objawy zapalenia płuc spowodowanego zachłyśnięciem się. Po powrocie dziecka ze szpitala Piotr P. został z córką sam, bo jego żona wyszła na zakupy. Gdy wróciła, znalazła Lilianę w łózeczku. Dziecko nie dawało oznak życia. Wezwany zespół pogotowia ratunkowego nie był w stanie niczego zrobić. Dziecko nie żyło.
Ponad rok później w ich domu rozegrał się kolejny koszmar. Piotr P. miał wejść do ciemnego pokoju z 5-miesięcznym synkiem na rękach. Zeznał, że się potknął, a dziecko wyleciało mu z rąk na podłogę. Chłopczyk zmarł. Lekarz nie dał wiary tłumaczeniom ojca i wezwał policję.
Biegli uznali, że śmierć dziecka nie była dziełem przypadku. Świadczyły o tym rozległe obrażenia, które nie mogły powstać w wyniku upuszczenia malca. Sprawa trafiła do prokuratury, a ta uznała na podstawie kolejnej opinii, że podejrzane jest również zachłyśnięcie dziewczynki. P. usłyszał zarzuty podwójnego zabójstwa.
Piotra P. pogrążyły zeznania Piotra K. Mężczyźni siedzieli w areszcie w jednej celi. Tam P. miał opowiedzieć K., że zabił własne dzieci.