Finałowy wieczór sanatoryjnej przygody zaczął się z przytupem – dosłownie i w przenośni. Kuracjusze przypłynęli na uroczystość łodziami, niczym gwiazdy z czerwonego dywanu. Panowie nie kryli zachwytu nad metamorfozami swoich towarzyszek – makijaże, kreacje, fryzury... wszystko na miarę wielkiego balu.
Na scenie emocje rozgrzały się jeszcze bardziej – Grażyna Łobaszewska wzruszyła swoim występem, a „szalona Ania” zaserwowała publiczności... rapowy show. Gdy wreszcie Marta i gość specjalny finału - Łukasz Nowicki - ogłosili wyniki głosowania, sala wstrzymała oddech.
Królowa z zaskoczenia, król z niedowierzaniem
Tytuł królowej turnusu powędrował do Urszuli. Zaskoczona i wyraźnie wzruszona przyznała: „Szok!”. Ale nie wszyscy przyjęli tę decyzję z entuzjazmem. Małgorzata i Ania otwarcie skrytykowały wybór, nazywając go „absurdem totalnym”. Do chóru dołączyła Grażynka, z typowo kobiecą szczerością:
Ładna, zgrabna, ale za dużo kokietuje.
Za to Stanley eksplodował entuzjazmem:
Chciałem, żeby Ula była królową! I to im utarłem nosa! Zołzy! Głosowałem na nią! Zakochałem się!
– krzyczał bez cienia skrępowania. Dla niego to nie była tylko korona – to było osobiste zwycięstwo.
Tytuł króla trafił do Zdzisława, który... sam był tym faktem zdumiony:
Myślałem, że wygra Stanley, a tu... ja
– mówił z niedowierzaniem. Z boku Ania rzuciła kąśliwie: "Przynajmniej to jedno jest sprawiedliwe”, co można było odebrać jako drobną szpilkę wymierzoną w Ulę.
Choć uroczystość była pełna wzruszeń, nie zabrakło gorzkich chwil. Stanley, widząc Ulę tańczącą z innym mężczyzną, nie potrafił ukryć emocji. Wyszedł z sali, wyraźnie poruszony. Ula szybko dostrzegła jego nieobecność i zareagowała. Ich rozmowa była jednym z najbardziej autentycznych momentów całej edycji.
Jesteś królem mojego życia
Finał „Sanatorium miłości” pokazał, że uczucia nie znają wieku, a rywalizacja o koronę może mieć słodko-gorzki smak. Były tańce, były łzy, była miłość – i był Stanley, który krzyczał o swoim uczuciu, nie zważając na spojrzenia. Bo kiedy serce bije mocno, nie ma miejsca na dyplomację.