Zabójstwo seniorki pod Tarnowem. Co sąsiedzi mówią o Lucjanie K.?
Hodował króliki i kury, uprawiał ziemię i dbał o przydomowy ogródek. Lucjan K. (50 l.) mieszkał wraz z sędziwą mamą w jednym domu. Kobieta od kilku lat była leżąca, a syn dzielnie się nią zajmował. W opiece pomagali mu bracia i siostry. – To bardzo porządna rodzina. Lucjana znam od lat, złego słowa nie można o nim powiedzieć, wręcz same dobre. Niesamowicie pracowity i pomocny. Tu na naszej ulicy nie ma osoby, której by nie pomógł. A pomagał we wszystkim, czy to przy pracach domowych, czy pożyczał swojego traktora. Nigdy pomocy nie odmówił – mówi w rozmowie z "Super Expressem" pan Albert.
50–latek nie założył rodziny. Był kawalerem, ale jak zgodnie o nim mówią sąsiedzi, był bardzo porządnym człowiekiem. Do kieliszka nie zaglądał, z sąsiadami utrzymywał dobre relacje. Dlatego lokalna społeczność jest tak wstrząśnięta tym co się stało. W poniedziałkowy (23 czerwca) poranek 50–letni mężczyzna zaczął demolować miejscowy sklep spożywczy. – Przewracał regały. To nie była agresja wymierzona w drugiego człowieka, ale w te półki. Zachowywał się irracjonalnie. Potem wybiegł przed sklep i zabierał się za niszczenie samochodów gaśnicą – opowiada pracownica sklepu.
Zaalarmowani policjanci zatrzymali agresora. Godzinę później dostali informację, że w jego domu znajdują się zwłoki 89–latki, mamy Lucjana K. Nie było wątpliwości, że kobieta została zamordowana. Technicy policyjni pracowali na miejscu zbrodni do późnych godzin popołudniowych. – My jesteśmy w szoku. Nie wierzymy, bo Lucjan to dobry człowiek, dobry sąsiad - twierdzą osoby, które znają 50-latka.
Szczegółowe okoliczności rodzinnego dramatu, który rozegrał się w Tarnowcu, są obecnie ustalane przez prokuraturę.
