Finał popularnego show wywołał wśród widzów sporo emocji. Zwycięzcami zostali Kasia i Arek, którzy już wkrótce zamieszkają w wyremontowanym domu w Krakowie. Drugie miejsce przypadło Magdzie i Łukaszowi - parze, która zyskała sympatię wielu widzów dzięki swojej autentyczności i wytrwałości. Mimo porażki w programie ich historia nie zakończyła się na ekranach telewizorów. Para nie zamierza rezygnować z marzeń o własnym domu, dlatego postanowili poprosić o pomoc.
Zobacz też: Awantura po finale programu "Zróbmy sobie dom". Bezlitosne komentarze w sieci
Przegrana para z show "Zróbmy sobie dom" prosi o pomoc
Założona przez bliskich uczestników zbiórka miała być formą wsparcia dla Magdy i Łukasza w realizacji planów o nowym domu. Jak poinformowali w mediach społecznościowych, pieczę nad inicjatywą sprawuje siostra Łukasza. Para podkreśliła, że pragnie stworzyć swój własny dom - bez presji kamer i bez stresu związanego z rywalizacją, ale za to pełen spokoju, miłości i rodzinnego ciepła.
Mimo że dom w Żernikach nie był nam pisany – nie poddajemy się. Marzymy, by zbudować swój własny dom – już bez kamer i świateł, ale za to upragniony, nasz, z miłością, radością i spokojem. I będziemy walczyć o niego z jeszcze większą siłą. Rodzina i przyjaciele stworzyli dla nas zbiórkę, nad którą pieczę trzyma siostra Łukasza. Jeśli uważacie, że zasłużyliśmy naszą ciężką pracą i otwartą postawą na własny kąt, to prosimy o Wasz nawet najdrobniejszy wkład - mówiła para w swoich mediach społecznościowych.
Reakcje internautów jak się można było się domyślić były mieszane. O ile nie zabrakło słów wsparcia i wyrazów sympatii, o tyle pojawiły się też głosy krytyczne. Niektórzy zarzucili parze brak inicjatywy we własnym działaniu, sugerując, że zbiórka to droga na skróty.
Z drugiej strony pojawiły się też głosy poparcia: "Trzymam za Was kciuki!" czy "Macie dobre serca, zasługujecie na szczęście".
Prowadząca program, Joanna Koroniewska, w rozmowie z mediami również odniosła się do krytyki. Zapewniła, że werdykt programu był całkowicie przejrzysty i żadna decyzja nie zapadła "za kulisami", a sam program nie był ustawiony. Zgodnie z jej słowami, wyniki zostały notarialnie potwierdzone i do ostatniej chwili nie były znane nawet prowadzącym.
To jest bardzo częste w takich programach, że ludziom się wydaje, że cokolwiek w telewizji jest ustawione. Powiem szczerze, że tak długo mówiłam na finale, bo do końca na uchu nie dostałam informacji, kto wygrał. To wszystko jest sprawdzane, to wszystko jest notarialnie na każdym kroku robione, więc nie ma tam mowy o jakiejś zmowie - powiedziała Koroniewska w rozmowie z dziennikarzami Plejady.
Zobacz też: Wielki finał 1. edycji „Zróbmy sobie dom” za nami! Wiemy już, kto wygrał i odebrał klucze do domu za milion
Zobacz naszą galerię: Awantura po finale programu "Zróbmy sobie dom". Bezlitosne komentarze w sieci
