"Le Monde" m.in. o Polsce: "Czterej europejscy sojusznicy muszą zbadać możliwości dalszego wsparcia Ukrainy na płaszczyźnie zarówno finansowej, jak i militarnej"
"Mówimy o "siłach odstraszania". W ich skład weszliby Brytyjczycy, Francuzi, Niemcy, a teraz także Polacy, którzy rozmieszczą swoje siły na zachód od rzeki Dniepr, co oznacza, że będą poza zasięgiem Rosji" – te słowa specjalnego wysłannika Donalda Trumpa do spraw Ukrainy, Keitha Kellogga, niedawno zaniepokoiły wielu Polaków. Nic nie wiedzieliśmy o tym, by istniały takie plany. "Nie wyślemy wojsk polskich na Ukrainę" - zapewniał kilka dni temu w TVP Info premier Donald Tusk. Według "Le Monde" współpraca Polski i trzech innych przywódców związana z wojną na Ukrainie będzie się w jakiś sposób rozwijała, a wręcz liderzy Francji, Niemiec, Polski i Wielkiej Brytanii chcą przejąć inicjatywę w sprawie Ukrainy. "Czterej europejscy sojusznicy muszą zbadać możliwości dalszego wsparcia Ukrainy na płaszczyźnie zarówno finansowej, jak i militarnej" - pisze "Le Monde", nie wspominając jednak o żadnej opcji wysyłania wojsk. Jak dodaje, niedawna podróż tych polityków do Kijowa oznacza "zwrot w mobilizacji państw europejskich, by próbować zaważyć na wyniku konfliktu, od którego zależy ich zbiorowe bezpieczeństwo".
Przywódcy Francji, Niemiec, Polski i Wielkiej Brytanii niedawno wspólnie pojechali do Kijowa. To dopiero początek współpracy?
Przywódcy Francji, Niemiec, Polski i Wielkiej Brytanii udali się do Kijowa w drugim tygodniu maja. Donald Tusk podczas konferencji prasowej zorganizowanej wspólnie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem, premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem oraz prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim wezwał Rosję do bezwarunkowego zawieszenia broni i przystąpienia do rozmów pokojowych. Inicjatywę poparło około 30 państw tzw. „koalicji chętnych”, a nawet prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. Jak wiemy, żadnego zawieszenia broni nie wymuszono, a Rosja wręcz nasiliła ataki. „Po raz pierwszy od dłuższego czasu mieliśmy poczucie, że cały wolny świat jest zjednoczony. Nie chodzi tu o slogany, tylko o decyzje jakie podjęliśmy. Cały świat od Nowej Zelandii po Kanadę, od Islandii po Ukrainę, Stany Zjednoczone, cała zjednoczona Europa, Norwegia - tak, wszyscy mówiliśmy jednym głosem. I to nie był głos naiwności. Zdajemy sobie dokładnie sprawę, że prawdziwy test dopiero przed nami, i przed Rosją, przed Putinem. Będziemy czekali na reakcję Rosji” – mówił premier Tusk.
