Na wtorek zaplanowano oficjalne otwarcie ośrodka detencyjnego dla nieudokumentowanych imigrantów na Florydzie, nazywanego "Aligatorowym Alcatraz". Stacja "NBC News" przekazała, że najprawdopodobniej weźmie w nim udział prezydent Donald Trump. Jak podaje PAP, administracja republikańskiego gubernatora Florydy Rona DeSantisa przygotowała "Aligatorowe Alcatraz" w ciągu tygodnia. Ośrodek znajduje się na terenie dawnych lotnisk wojskowych i ma w namiotach pomieścić około pięciu tysięcy nieudokumentowanych imigrantów.
Ośrodek dla imigrantów pełen aligatorów i pytonów
Jak informuje "Guardian", projekt, opłacony przez podatników z Florydy i fundusze departamentu bezpieczeństwa wewnętrznego, powstał po tym, jak stan przejął teren o powierzchni 39 mil kwadratowych od jego właścicieli, hrabstwa Miami-Dade, na mocy uprawnień nadzwyczajnych uchwalonych przez republikańskiego gubernatora Rona DeSantisa. Projekt spotkał się z zaciekłymi protestami ze strony obrońców praw człowieka i ekologów. Aktywiści alarmują, że przetrzymywanie do 5000 więźniów w namiotach w upale i wilgoci panującej latem na Florydzie, w miejscu otoczonym bagnami i mokradłami, w których żyją aligatory, pytony birmańskie i roje komarów, jest przejawem nieludzkiego traktowania.
"Wierzymy w bagna"
Ludzie Trumpa nic sobie z tego nie robią. James Uthmeier, skrajnie prawicowy prokurator generalny stanu, roześmiał się na tę krytykę. "Wierzymy w bagna tutaj na Florydzie. Jesteśmy stworzeniami bagiennymi. Nie ma drogi do środka ani drogi do wyjścia. Granice są już wyznaczone przez matkę naturę. Jeśli imigranci uciekną, nie czeka na nich nic oprócz pytonów i aligatorów" - powiedział w jednym z wywiadów, cytowanych przez "Guardian". Dodał, że jego zdaniem pas startowy lotniska idealnie nadawał się do lądowania dużych samolotów, przywożących dziesiątki nielegalnych imigrantów.
Administracji Trumpa nie przekonują także argumenty o niszczeniu ekosystemu. Burmistrz Miami-Dade, Daniella Levine Cava, wysłała do "Guardiana" oświadczenie, w którym szczegółowo opisała swoje obawy dotyczące zakresu i skali działań podejmowanych przez państwo. "Projekt będzie miał potencjalnie niszczycielski wpływ na park Everglades. Rząd stanowy i federalny zainwestowały miliardy dolarów w działania na rzecz odbudowy Everglades, a część z tych wysiłków może teraz zostać zniweczona. Wciąż mamy wątpliwości, w jaki sposób obiekt tej skali może funkcjonować bez wpływu na otaczający ekosystem" - pisze.
