To prawdziwe trzęsienie ziemi! "Ponieważ mój zaplanowany czas pracy jako specjalnego pracownika rządowego dobiega końca, chciałbym podziękować Prezydentowi @realDonaldTrump za możliwość ograniczenia niepotrzebnych wydatków. Misja @DOGE będzie z czasem tylko zyskiwać na znaczeniu, gdyż stanie się sposobem na życie w całym rządzie" - napisał w czwartek (29 maja) o świcie polskiego czasu Elon Musk. O swojej decyzji poinformował na należącej do niego platformie X. Tym samym dał oficjalnie znać, że odchodzi z administracji USA, w której pełnił funkcję jednego z głównych doradców prezydenta Donalda Trumpa oraz szefa Departamentu Efektywności Rządowej (DOGE).
Musk odchodzi z administracji Trumpa. Poróżnili się?
"Guardian", powołując się na informacje przekazane przez agencję Reuters podaje, że jeden z urzędników administracji Trumpa powiedział, że "odejście Muska rozpocznie się wieczorem". Podobno rezygnacja odbyła się szybko i nie poprzedziła jej rozmowa z prezydentem. "Musk, najbogatszy człowiek na świecie, bronił swojej roli jako urzędnika, któremu Trump przyznał bezprecedensowe upoważnienie do demontażu części rządu USA. Jego 130-dniowy mandat jako specjalnego pracownika rządowego w administracji Trumpa miał wygasnąć około 30 maja" - przypomina "Guardian".
Musk zostawia Trumpa. Ostro go krytykuje
Wcześniej, w poprzednim tygodniu Elon Musk ostro skrytykował plan wydatków Trumpa, który określił jako "olbrzymi projekt ustawy budżetowej". W wywiadzie dla CBS Musk wyraził rozczarowanie tym, co prezydent Trump nazwał swoim "wielkim, pięknym projektem ustawy". Argumentował, że nie da się pogodzić wielkości z estetyką -przypomina PAP. Z kolei agencja AP zwraca uwagę, że mimo początkowego zaangażowania co najmniej 250 mln dolarów w kampanię Trumpa i wyrażenia silnego poparcia dla prezydenta, Musk z czasem coraz bardziej frustrował się biurokratycznymi wyzwaniami Waszyngtonu. Przyznał, że starcie z administracją federalną było "znacznie trudniejsze, niż przewidywał".
Powiedział też, że jego zdaniem Departament Efektywności Rządowej (DOGE) zamieniono w "chłopca do bicia", którego krytykowano za wszystko, co poszło nie tak w Białym Domu Trumpa. "Musk w prywatnych rozmowach poróżnił się z niektórymi urzędnikami rządowymi i publicznie zaatakował doradcę ds. handlu Białego Domu, Petera Navarro, nazywając go idiotą za odrzucenie nacisków Muska na wprowadzenie zerowych taryf między USA a Europą - pisze "Guardian". Serwis przytacza też wyliczenia Reutersa, zgodnie z którymi Trump i DOGE zdołali zwolnić prawie 12 procent, czyli 260 tys. osób, spośród 2,3 miliona pracowników federalnej służby cywilnej, głównie poprzez groźby zwolnień, wykupów i ofert wcześniejszych emerytur.
